Zwyczaj rozważań nt. Męki Pańskiej nam towarzyszy od samych początków chrześcijaństwa.
W Jerozolimie wielu świadków Męki Chrystusa na Golgocie od samego początku zachowało pamięć o Jego cierpieniach.
Nigdy nie zapomnieli tego, jak Chrystus przechodził ulicami miasta w przeddzień owego Święta Paschy. Ewangeliści w swoich tekstach poświęcili wiele miejsca tym wydarzeniom, szczegółowo je opisując.
Od wieków też rozważania o Męce Pańskiej bardzo pomagają tym, którzy ją wewnętrznie przeżywają.
Te rozważania są niezbędnym warunkiem miłości do Jezusa.
Często nam towarzyszą w czasie czytania Ewangelii i kiedy zanurzamy się w bolesnych tajemnicach różańca czy w pobożnym przeżywaniu Drogi Krzyżowej i Gorzkich Żali.
Nasza wyobraźnia pozwala nam, abyśmy wmieszali się w tłum i zostali świadkami tych wydarzeń. Ąbyśmy siedząc ramię w ramię z apostołami, wzięli udział w Ostatniej Wieczerzy i obserwowali jak Pan nasz obmywa im stopy i rozmawia z nimi zwracając się do nich z czułością
w najważniejszym momencie ustanowienia Najświętszego Sakramentu.
Jesteśmy też wśród tych apostołów, którzy zasnęli w Ogrodzie Oliwnym, w chwili kiedy Pan Jezus liczył na to, że będą Mu towarzyszyć w jego samotnej modlitwie.
Uczestniczymy w pojmaniu Jezusa i słyszymy słowa Piotra, który wyrzeka się swego Nauczyciela.
Należymy do tych, którzy słyszeli zeznania fałszywych świadków biorących udział w pozorowanym procesie Chrystusa i widzieli arcykapłana rozdzierającego przed Nim szaty.
Można nas rozpoznać wśród krzyczącego tłumu, żądającego Jego śmierci i gapiącego się jak dźwiga krzyż.
Zawsze jednak nasze wyobrażenia w konfrontacji z tym, co faktycznie się wydarzyło, mogą nam pomóc w głębokiej modlitwie z Chrystusem.
„Ten, kto zechce prawdziwie czcić Mękę Pańską – radził Leon Wielki- tak będzie patrzył oczyma duszy na ukrzyżowanego Jezusa, aby w Jego ciele rozpoznawać własne ciało”.
Ileż osób nawróciło się dzięki głębokim rozważaniom Męki Pańskiej:
Św. Tomasz z Akwinu pisał:
„Męka Pańska wystarczy, aby w naszym życiu pełnić rolę przewodnika
i stać się modelem postępowania”.
Św. Teresa uzupełniła te słowa, zapewniając, że Męka Pańska „jest sposobem modlitwy, która winna być początkiem, kontynuacją i końcem dla nas wszystkich”.
Kontemplacja Męki Chrystusa jest bardzo owocna;
Po pierwsze: dzięki niej uczymy się kochać Chrystusa, prawdziwego Boga i Człowieka;
Po drugie: odwodzi nas od grzechu „ On był przybity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy” (Iz 53,5).
Jezus ukrzyżowany jest Księgą, którą na wzór świętych, mamy obowiązek czytać nieprzerwanie, po to, oddalić się od grzechu i zapłonąć miłością do kochającego Boga.
W ranach Chrystusa dostrzegamy zło grzechu, które stało się źródłem Jego cierpienia oraz okrutnej i haniebnej śmierci, wszystko po to, by zadośćuczynić sprawiedliwości Bożej.
Widzimy w nich także dowody miłości cierpiącego Chrystusa. Rozważania o cierpieniu Chrystusa skłaniają nas do porzucenia obojętności, niechęci i zaniedbania. Ożywiają naszą miłość, uwalniając nas od bierności. Dają nam impuls do umartwienia duszy, uzdalniają do kontrolowania zmysłów i życia
w zgodzie i miłości do bliźnich. Rozmyślania o Męce Pańskiej przyniosą nam ulgę i będą bardzo pomocne w razie chorób lub kłopotów, w które popadniemy z woli Pana.
Jezus przeżył wszystkie rodzaje cierpienia fizycznego i psychicznego „doznając cierpienia z ręki pogan i Żydów, mężczyzn i kobiet, takich jak te, które oskarżyły Świętego Piotra.
Cierpienie zadawali Mu także książęta, ich przełożeni i pospólstwo. Cierpiał z powodu krewnych i tych, których znał, a zaliczał się do nich choćby Judasz, który Go wydał czy Piotr, który się Go wyrzekł. Cierpiał tak, jak umie cierpieć człowiek: przez przyjaciół, którzy Go opuścili;
z powodu rozgłosu, oszczerstw, szyderstwa i kpin, których padł ofiarą; tracąc wszystko, nawet szaty, które z Niego zdarto;
Cierpiała Jego dusza przepełniona smutkiem, zwątpieniem i strachem; Jego ciało od ran i smagnięć bata” (Św. Tomasz Suma Teologiczna 3,46,5).
Punktem wyjścia naszych rozważań będzie postać Maryi. Dzięki niej staniemy się świadkami wszystkich wydarzeń, nie zapominając, że jesteśmy uczestnikami tej strasznej historii, a Jezus w Swoim ciele poniósł nasze grzechy (1 P2.24), wszystkie bez wyjątku.
Na podstawie tekstu F. Fernandeza